avatar Blog gryzmoli RamzyY z metropolii Łapy. Przejechałem z BS 82898.00 km z czego 9227.83 off-road.
Zazwyczaj jeżdżę Vśr 1km/2'

-->ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA<--
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
w 2010r licznikowo wyszło 2018km LEVELem A2

<<- RowerowI ->>


Odwiedzone gminy

free counters



ArchiwuM X

suche dane:
137.90 km 14.40 off-road
06:54 h 19.99 AVG:
V-max:54.60 km/h
temp:5.0
przewyższenia:957 m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: 3459 kcal
dosiadałem: Gazella

Mazury -dzień 3/5

Środa, 25 września 2013 · dodano: 28.09.2013 | Komentarze 2

Pobudka 5.40, o 6.50 kończę śniadanie, w nocy 5,9*C, wieje, pada, a rano namiot stoi jak stał. Nie ma co się spieszyć –dziś przeważnie asfalty. Woda w saganku nie chciała się zagotować –aż tak zimno? Na śniadanie kanapki z pasztetem i cebulą, 2x owsianka instant i herbata. Pogoda zapowiada się niebrzydka, póki co wiatr ucichł.


Biebrza w Lipsku



Po złożeniu namiotu zamiana łańcucha na nr. 1 bo kilometraż już wyrobił, poza tym i tak trzeba byłoby po wczoraj smarować go. Nie czuję palców –namiot mokry/zimny/blee -licznik pokazuje 5*C –nic dziwnego. O 7.50 odjeżdżam na Lipsk: słońce, woda w powietrzu, lekki wietrzyk, pachnące powietrze jednym słowem –RZEŚKO.
O godz 9.00 tylko 6,8*C mimo słońca



Na rusz wpada P.Polo a z komina dalej leci para jak z parowozu, broda zlana skroploną parą, z nosa kapie ale jakoś mknę na Augustów widząc coraz to więcej samochodów grzybiarzy. Po lewej mijam jez. Sajno. Wjazd do Augustowa, zakupy w Biedronce, foto na wiadukcie nad krajową 8.
na lewą


i na prawą


i na port



O 10.10 wyjazd z Augustowa na Gołą Zośkę –ośrodek sportowo-rekreacyjny mojej uczelni . Na liczniku prawie 40km, średnia 22,6/h i 10,3*C. Za Gołej nad Rospudą na ławeczce rozkładam 30dag kiełbasy, 2 bułki, banana. Na słońcu wystarcza czarna koszulka, ale niech tylko zajdzie słońce to bluza wraca ‘na graba’. Przelatują 4 klucze gęsi i zbierają się w jeden większy kołując. W kupie siła – a ja sam przez całą Polskę pedałuję(kilometrażowo) heh. Cyfrówka z wielkim trudem łapie na nie ostrość... Zdejmuję polar z pod windstoppa i o 11.15 jestem na ósemce wczuwając się w ‘TIRowy powiew mocy’ Sakwa na słońcu nagrzewa się tak, że robi się miękka -jak to guma na słońcu. W cieniu wyskakuje 12,4*C, bez wiatru.
el Companero


zbierające się gęsi


jez. Rospuda




Siedzę wypoczywając, bo zaraz przepychanki z TIRami na 8semce. Z górki łapię wiatr w pachy i lecę rosomakiem 48,8/h.

Grecja zdobyta


W Podowince za przejazdem poleciałem marnym asfaltem do Aten, później Gawrych-Ruda, przed Płocicznem daję 2x w prawą i mam świetny zjazd Później mijam po lewej ‘dom na kurzych stopkach’ wtf??


Asfalt między Bryzgielą, a Płocicznem w 2/3 zrobił mi z dupy jesień średniowiecza. Jedyną metodą rozpędzić się i przelecieć przez to badziewie. Dalej kolejny zjazd w dół jeziora i wpada 54,6/h i to bez TIRów. Objeżdżam Wigry i płw. Dąbek trafiając na kwaterę Irka heh

Ciągle widAĆ tabliczki typu TEREN PRIV -NO ENTER czy AGROTURYSTYKA, FREI ZIMMER

mini zjazd za Wigrami


Wigry z pomostu


jakby kogoś interesiło...


ścieżka rowerowo-piesza


a tu już wybitnie piesza –przynajmniej nie pod sakwy



take a little rest



Dalej lecę zielonym szlakiem na tzw Kładkę przez Czarną Hańczę, później granatową ścieżką do Suwałk rowerem, kładką dla pieszych nad Czarną Hańczę –słupek na środku zdecydowanie mówi, że nie jest to droga rowerowa.


Czarna Hańcza z lewej



i prawej






Jest 14.00. Po szlaku lecę terenem, korzenie, błoto itp...czasami robi się jakoś tak górsko hehe. Jest świetnie, nie chce mi się stąd jechać tylko rozłożyć się obozem ale cóż... jadę 5-7/h uważając na każdy korzeń, wyrwę czy kamień –w sumie to ścieżka dla pieszych.


kamienisty zjazd w stronę Cimochowizny


Żebym wiedział założyłbym inne opony –semislicki a tak pcham rosomaka pod górę.. dobrze, że choć Spece mają konkret podeszwę to noga nie ślizga się. Znów kilkakrotne zerwanie trakcji przez błoto i garby, ale jazda zimą i siłka przynoszą efekty w postaci wyprowadzenia rosomaka z potencjalnej gleby.
W lesie temp spada do 11,1*C, a każde przejechane 10m mówi mi, że nie jestem na szlaku rowerowym. Przynajmniej jest znakomicie znaczony –nie to co żółty ostatnio! Kieruję się zielonym na Cimochowiznę, bo zobaczyć ciut więcej Mazur.
W lesie dopada mnie deszczyk. Proszę Pana o pomoc, i zaraz wychodzi słońce choć za lasem pojawia się chmura.
&feature=youtu.be

Z góry rysuje się świetny zjazd, gdzie przy 30/h wynosi mnie na zewnątrz prawie na łąkę, kontruję i ledwo ogarniam rosomaka dalej jadąc wolniej kierując się szlakiem na Stary Folwark. 14.45 wyjazd z lasu na trasę Sejny-Suwałki. Na zjazdach wpada 9,9*C a o 15.11 wpadam głodny do Suwałk.


zabytkowy dworzec PKP


Zajeżdżam na zabytkowy dworzec PKP a później do pobliskiego sklepu. Źrę jogurt i P.Polo popijając Kubusiem i ogarniam, że w lesie zostały gdzieś jesienne rękawice Polednik’a i czapka. No to klops! Jutro jeszcze zimniej, a ja bez czapki i rękawic. Z Suwałk wyjeżdżam w kropiącym przez 5km deszczu przy 9,7*C z 30km do noclegu jakoś po 16.40. Za plecami pojawia się tęcza, ale jestem tak wpieniony że nawet jej nie uwieczniam. Mijam forty, ale mam 14km do Olecka, a jest 17.10.
[Foto Olecko]
Dopiero ok 18 znajduję miejscówkę i o 18.30 kończę rozbijanie się. Na kolację wpada 6kanapek w pasztetem i cebulą, kisiel, herbatai aż nie chce mi się myśleć o jutrzejszym zwijaniu mokrego i zimnego namiotu. Nocleg w Jaśki na łące prze drzewach.

miejsce noclegu –łąka w Jaśkach


nowe gminy: Sztabin, Płaska, Suwałki, Bakałażewo, Olecko,
jeziora: Sajno, Necko, Rospuda, Staw, Wigry, Leszczewek

temp 5/16*C



Komentarze
RamzyY
| 19:00 sobota, 5 października 2013 | linkuj zależy przy jakich prędkościach hehehe non stop szosą to można by pocinać 160km/dzień na czilu tylko tu wchodziło jeszcze przeczekiwanie deszczu
kilkakrotnie były tu ścieżki piesze, ale jak widać dla chcącego nic trudnego, tylko wyczuliłem się na każdą nierówność, która przy większej prędkości mogła zakończyć wyprawę, skoro marathon napompowany o >4atm uginał się nawet na szosie
porcupine
| 16:28 sobota, 5 października 2013 | linkuj Widzę że jazda takim objuczonym sprzętem to zupełnie inne doznania. Trzeba przyznać że urozmaicałeś sobie nawierzchnie do jazdy;) ,no ale ileż można jechać po takiej DK 8, miałem wątpliwą przyjemność jechania tą trasą kilka razy autem , tir za tirem.
Chociaż jak na rodzaj sprzętu to chwilami z tego co widzę na zdjęciach to wybierałeś dość hardkorowe przejazdy
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!