avatar Blog gryzmoli RamzyY z metropolii Łapy. Przejechałem z BS 82898.00 km z czego 9227.83 off-road.
Zazwyczaj jeżdżę Vśr 1km/2'

-->ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA<--
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
w 2010r licznikowo wyszło 2018km LEVELem A2

<<- RowerowI ->>


Odwiedzone gminy

free counters



ArchiwuM X

suche dane:
208.90 km 1.00 off-road
07:42 h 27.13 AVG:
V-max:64.40 km/h
temp:34.0
przewyższenia:1164 m
HR max:156 ( 83%)
HR avg:142 ( 75%)
tłuszczyk: 6365 kcal
dosiadałem: el compañero

Focus rozdziewiczony –Łapy-Sobieszyn

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 3

„Chwała Panu” –to pierwsze słowa, które wypowiedziałem wjeżdżając na podwórko. Kolejne to „kobieto! Daj na piwo” ;) . Wyjeżdżając nie czułem się na siłach: po obozie sportowym, drugi dzień biegunka i zarwane noce +6.4kg plecak aerodynamiczny jak krowa(z zagłówkiem, jakby chciało się spać po drodze ;D ). Budzik nastawiłem na 3 rano, jednakże w nocy przed budzikiem była burza-jasno w pokoju i ciężko było usnąć, bo burza nad samymi Łapami. Kładąc się spać zrezygnowałem z jazdy –skoro deszcz…- i nastawiłem budzik na 6, żeby pójść rano na mszę. Budzik nic nie dał i wstałem o 7 –nie pada, asfalt prawie suchy… dzida! Śniadanie mistrzów, zawierzyłem Panu i przed 8 byłem już w drodze. Wczoraj kupiłem 2XSnickers 2pack, Mars 2pack 2xMuszyna, Horalky oraz 4 banany.

Pierwszy odpoczynek nad Bugiem za Siemiatyczami: jechałem nie przemęczając się, bezcenne-przed 9 za Brańskiem rozpuszcza się „asfalt”, temp odczuwalna 30C przed 11, ruch średni, poszło 1,5 l wody to jest bukłak, zjedzone do tej pory 4 banany, Mars 2pack, Horalky, średnia 25,7km/h


Drugi odpoczynek w Mostowie: dochodzi godzina 13, temp THI 33C, pokonane 123,5km, średnia taka sama i 4,3h jazdy za mną, pali niemiłosiernie –płynie ze mnie jak w Madrycie na Quatro Bientos –nawet przedramiona(w sumie na obozie to było codziennością, ale pobiegajcie po lesie w 3%C na 2km w <9min ;D), ruch umiarkowany, koniec wody –nowe 2 butelki zakupione +lód, Lion i Snickers, dowiedziałem się także, że w Sobieszynie grzmi. Wyglądam za parkan i …

nie jest dobrze ;p
Do Międzyrzecza krążyły burzowo-gradowe chmury, a zaczęło się już od Siemiatycz, a całą drogę wznosiłem myśli do nieba o dojechanie(jak wspominałem nie czułem się najlepiej) i o nie zmoknięcie. Proście z wiarą, a będzie wam dane -przejechałem pod kilkoma chmurami, a deszczu było tyle, że nie musiałem nawet przecierać okularów ;)
Powoli opadam z sił, ale modlę się o moc ;) Już przed wyjazdem z Łap wiedziałem, że szału nie będzie -tym bardziej z bocznym wiatrem, 6.4kg plecakiem(przez którego bolały mnie lędźwie od Łap do Sobieszyna non stop), + jego nieforemnością -z zagłówkiem ;) . Niestety –do sportowego plecaka nie weszłaby nawet połowa rzeczy –a musiałem wziąć sporo, bo w poniedziałek dzida w Pieniny –szkoda, że zapomniałem o Nobby Nicach ;//
W Turowie -55km od Sobieszyna- dopadł mnie Mały Głód

-kiełbasa +bułka i po sprawie ;D (na batony nie mogę już patrzeć -tym bardziej ich jeść)
Od Kocka centra w mordewind, ale jak widać dojechałem ;)
Na trasę poszło prawie 6l wody, aczkolwiek spalonych kcal jakoś mało wyszło (wie wiem, czy nie przestawiłem pulsometru na kajak, czy coś w ten deseń).


A tak wygląda zmęczony i szczęśliwy zdobywca, który nie zawiódł się w Panu!!
Trasa zaliczona, średnia nie satysfakcjonująca, ale ważne, że w ogóle otrzymałem łaskę dojechania.
W domu Tatra Black, kanapki z pasztetem +cebula z pomidorami(trzeba uzupełnić potas)
(wpis dodany dnia następnego -bo zasięg pozwalający dodawać foto na serwer mam tylko na podwórku, dziś doszło jeszcze 60km z całego dnia -Baranów, Kania, Wola Gułowska- także nie wymiękam, a km będą do wpisu zbiorczego)
POZDRO600 ;D
Kategoria <250 km, szosa



Komentarze
RamzyY
| 20:49 wtorek, 10 lipca 2012 | linkuj Kiera i reszta jest jak była, tylko rower w innej pozycji. Rama -jak zauważyła ostatnio Maryś- jest ciut za mała, więc będę celował teraz w 19".
Co do kasków... ;) włożę po raz pierwszy na Słowacji za tydzień -podobno obowiązkowe ;/ . Nie wiem, kiedy zjem kolejnego batona, ale buła z kiełbasą to jest coś ;D
Propos wspólnego wypadu to jestem do niedzieli -później Pieniny(szkoda, że bez NN).
javor
| 20:14 wtorek, 10 lipca 2012 | linkuj No ładnie pojechałeś :) Widzę że kiera chyba poszła w dół, może i siodełko w górę? Geometra już prawie jak w szosówce, może zmień kierownice na baranka :D
porcupine
| 17:56 wtorek, 10 lipca 2012 | linkuj Kaski z głów, ładny dystans do tego w niezłym czasie. Widzę że też miałeś problem z jedzeniem na takiej długiej trasie, batony są dobre do pewnego momentu później ma się ich już dość, chyba najlepiej brać jakieś kanapki albo chociaż drożdżówki.
Co do naszego wypadu na Lublin to zobaczymy bo jeszcze nie wiem jak bede miał zorganizowany weekend
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!