avatar Blog gryzmoli RamzyY z metropolii Łapy. Przejechałem z BS 82898.00 km z czego 9227.83 off-road.
Zazwyczaj jeżdżę Vśr 1km/2'

-->ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA<--
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
w 2010r licznikowo wyszło 2018km LEVELem A2

<<- RowerowI ->>


Odwiedzone gminy

free counters



ArchiwuM X

suche dane:
52.60 km 32.60 off-road
04:14 h 12.43 AVG:
V-max:65.00 km/h
temp:
przewyższenia:2000 m
HR max:173 ( 92%)
HR avg:129 ( 68%)
tłuszczyk: 3185 kcal
dosiadałem: el compañero

Na Lubań rowerem -Gorce na Race King 2.0

Środa, 5 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 2

NN przejechały całą Polskę, a w przeddzień terenowej jazdy okazało się, że nie mam drugiej dętki 1,9-2.5" do Nobby Niców 2.3” i trzeba gibać na szosówkach ;D W poniedziałek okazało się jeszcze, że wraz z brudnym łańcuchem na biurku została spinka. Dobrze, że pod tyłkiem wożę zapas.
Asfaltowym podjazdem +20% za Ochotnicą Dolną, gdzie puls osiągał wartości maksymalne. Po wspinaczce z rowerem złapanym za sztycę i lewy grip w SPD chodzi się świetnie(twarda podeszwa, wyraźny bieżnik)lecz miejscami przydałyby się kolce/kołki.
Wszyscy z zaciętością pchają maszyny ku szczytowi.

Hamulce zatrzymują koło w dowolnym momencie –czasem gorzej z zatrzymaniem bike’a. Miejscami nagle(nie jeździłem zbyt wolno –uczyłem się techniki zjazdu, choć nie obniżyłem sztycy ;/) wyskakujące kamienie, korzenie i skały

-cud że jestem w jednym kawałku, bo takie zjazdy widziałem tylko na YouTube (dla gości z Podlasia nie jest to szarą codziennością). Większość podjazdów podjeżdżam-nie podchodzę. W górach Reba na prawdę pokazuje co potrafi: przed oczami pojawia się kamień, korzeń

które po kilku km nie przyspieszają już tak akcji serca ;D gdyż Reba i 4link świetnie wybierają co trzeba. Przy 35 w terenie wjechałem w zajefajnie mulistą kałużę- o dziwo przekładając wcześniej ciężar na tylne koło obyło się bez lotu nad kierownicą ;D
Rzadko spotykało się oznaczenia –nie to co na Giewont: co kilkadziesiąt metrów ;x

Zgubiliśmy nasz szlak od Ochotnicy Dolnej, więc kombinowaliśmy podejście czerwonym, ‘’rowerowym’’ szlakiem zaczynającym się od Krośnicy, którym szedłem jakiś miesiąc wcześniej. Tam nie ma mowy o zjeździe, a co dopiero o szlaku rowerowym!!!!

Na górze tankowanie wody

i dalej przez ostatnie 30m po korzeniach pod kątem 45?stopni (na górze –nad tylnym błotnikiem Irek)

Na wyższym szczycie Lubania rozbicie tymczasowego obozu

oraz obiad mistrzów


Jakiś czas po zjeździe z góry zgubiliśmy szlak –Przemek nawet zadzwonił do GOPR’u by dopytać o szlak, którym schodzi się przez Marszałek do Krościenka za kościołem. Schodziłem nim miesiąc wcześniej, ale na rowerze w górach czas szybciej leci niż z buta i przegapiłem któryś z nielicznych oznaczeń na drzewie). Zaczął się hardcore…



Zjazd ze szczytu -m666 śmierdzą, ale dają z siebie wszystko nawet przy 44km/h ;D Radiatory dłużej trzymają ciepło niż tarcza, a gdyby było więcej takich zjazdów pod rząd to płyn raczej by się zagotował, zapowietrzając system ;/ Same zaciski także nie pozostały zimne ;D
Nie żałuję ani jednej z 630złotówek wydanych na te hample!!

Jak wspominałem zagubiliśmy się z czerwonego szlaku i prowadziliśmy rowery ponad godziną takim czymś:

przeklinając co się da ;) (z perspektywy czasu wszyscy wspominają to z uśmiechem)
Spotkani ziomkowie od ścinki drzew powiedzieli, że tu szlaku nie ma i za 2km rozpoczyna się droga. Kiedy wpadliśmy z Przemkiem na asfalt to opony raz dwa uległy oczyszczeniu -szkoda, że tylko opony,


W Tylmanowej ku naszym uśmiechom ukazało się coś takiego:

Były i padoły, i potoki ale przede wszystkim MIAZGA!! :D
W SPD po kamieniach schodziło się elegancko. RK spisywały się całkiem dobrze jak na swój bieżnik, stopień zużycia przy ciśnieniu 2.6atm.
Rower cały w kurzu i błocie, ale powtórzyłbym to za rok albo i jutro. Zastanawiałem się, czy chłopaki mnie któregoś pięknego dnia nie zlinczują za te trasy ;p
W domu byliśmy około 19. Po wszystkim balety przy grillu przy szaszłykach i poczciwychbronxach, które przerwała -na chwilę- burza zabierając prąd, ale od czego są latarki ;D


Komentarze
RamzyY
| 04:32 czwartek, 13 września 2012 | linkuj co gorsze, że i ja nie sobie przypominam ;/ EDIT: zamiana z pulsem średnim ;D
ale minimalnie 65 po wyjeździe z lasu do Tylmanowej wykręciłem
javor
| 19:03 środa, 12 września 2012 | linkuj A kiedy ty taki vmax wykręciłeś? nie przypominam sobie :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!