avatar Blog gryzmoli RamzyY z metropolii Łapy. Przejechałem z BS 82898.00 km z czego 9227.83 off-road.
Zazwyczaj jeżdżę Vśr 1km/2'

-->ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA<--
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
w 2010r licznikowo wyszło 2018km LEVELem A2

<<- RowerowI ->>


Odwiedzone gminy

free counters



ArchiwuM X

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2013

Dystans całkowity:864.10 km (w terenie 368.50 km; 42.65%)
Czas w ruchu:11:01
Średnia prędkość:28.12 km/h
Maksymalna prędkość:60.50 km/h
Suma podjazdów:2975 m
Suma kalorii:8357 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:66.47 km i 1h 50m
Więcej statystyk
suche dane:
81.80 km 81.80 off-road
h AVG:
V-max:0.00 km/h
temp:
przewyższenia: m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: kcal
dosiadałem: zimówka

koniec lutego +serwis lapków i PC

Czwartek, 28 lutego 2013 · dodano: 28.02.2013 | Komentarze 0

Kolejne pół miesiąca jazdy po zapomnianych przez służby Łapach, choć z drugiej strony były dni, że ludzie nie mogli chodzić a ja jeździłem ;p
BTW wyszedł całkiem intensywny miesiąc przekraczający dystansem 5X luty'12 a zarazem dorównujący miesiącom letnim ;p
miałem dziś kilka h wolnych więc wziąłem się za rozdupcenie toshiby


i w sumie się opłacało ;)
Potem przyszła kolej na PC siorki, Acera mamy a tohsiba drugiej siorki może jutro. 7.5g pasty za 2.5zł -bd smarował co tydzień ;p
Kategoria z psem


suche dane:
90.30 km 0.00 off-road
h AVG:
V-max:0.00 km/h
temp:0.0
przewyższenia:332 m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: kcal
dosiadałem: Gazella

tak jakoś wyszło

Środa, 27 lutego 2013 · dodano: 28.02.2013 | Komentarze 2

Na SOR na ostry dyżur na 11:40 więc gibiemy rowerem, a że mokry asfalt to Gazelką(w sumie w zimówce wolnobieg obmyka). Trasa DO przez Juchnowiec. Powrót chciałem urozmaicić -niestety nie minąłem się z nocą, ale przezorny zawsze prygotowany- jadąc przez Lesznię i Doktorce, ale że mapy google w smarcie nie chciały oś zaskoczyć pojechałem na czuja i 'przez 2 nowe przypadki na oddziale' przeciągnęło się do >16 więc zaraz noc. Wyjazd koło Irka bloku na Juchnowiec mokry jak wszystko 'asfalt' ;p


ale przynajmniej w tę stronę było słońce ;)

które zaraz zdechło jak żarówka ;/ (foto z rąsi -low Q)

piękne, różowe niebo zapowiadało wraz z pojawiającymi się w świetle diody kryształkami na szosie mroźną noc.

Po przyjeździe do Łap i obiado-kolacji pojechałem z psem i zonk -już jest lód ;/
Dziś noc bez snu i farmakologia na blacie, ale po herbacie:
I: 5 torebek earl grey'a
II: 2cm na dnie kufla herbaty liściastej sypanej
to tej pory nie mam problemów z zamykającymi się oczami ;)

Wczoraj w sumie też kąpałem się o 4 rano ;p
Dziś znów rowerkiem na uczelnię +wpis ze spacerów z psem... całkiem niezły sezon się zapowiada ;)
PZDR nocnych/rannych raczej marków ;D
Kategoria <100km, szosa


suche dane:
57.20 km 28.00 off-road
h AVG:
V-max:0.00 km/h
temp:-2.0
przewyższenia:332 m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: 1101 kcal
dosiadałem: zimówka

najgłupsza upartość

Środa, 20 lutego 2013 · dodano: 20.02.2013 | Komentarze 0

Nad przepaścią stoi diabeł, w towarzystwie Anglika, Francuza, Niemca i Polaka. Diabeł mówi do Anglika:
- Skacz w dół!
- Nie skoczę!
- No skacz, gentleman by skoczył!
Siup, Anglik skoczył w przepaść. Teraz Diabeł zwraca się do Niemca:
- Skacz w dół!
- Nie skoczę!
- No skacz, gentleman by skoczył!
- Nie skoczę!
- Ale to rozkaz!
I siup, Niemiec za Anglikiem. Diabeł zwraca się więc do Francuza:
- Teraz ty skacz!
- Nie, ja nie skoczę!
- No skacz, gentleman by skoczył!
- Nie skoczę!
- Ale to rozkaz!
- Nie, nie skoczę!
- Ale wiesz teraz taka moda.
No i Francuz poleciał za Anglikiem i Niemcem. Z Diabłem został już tylko Polak więc i tego diabeł namawia:
- Skacz w dół!
- Nie skoczę!
- No skacz, gentleman by skoczył!
- Ale ja nie skoczę!
- Ale to rozkaz!
- I tak nie skoczę!
- Ale wiesz teraz taka moda...
- Nie ma mowy!
- A kto ty właściwie jesteś?
- Ja? Polak!
- Aaa polak..., to pewnie że ty to nie skoczysz!
- Coo? JA NIE SKOCZĘ?!

Tak samo było ze mną. Za Uhowem 1 myśl zawracaj -masz miesięczny. CO?! Ty nie dasz rady? I męczyłem się całą drogę z bryzgającą po goleniach mazią -nie klnę na kierowców bo to ni ich wina że napaleniec poszedł w zaparte- i wiejącym prosto w twarz 36km./h wiatrem. Do szpitala zajechałem, posłuchałem płuc, serc -wiele więcej nie wiem po dzisiejszym dniu ale w drodze powrotnej zajechałem do zakładu biofizyki i okazało się, że zaliczyłem egzamin ;) Powrót na skrzydłach -breja z pod samochodów już nie denerwowała- i jak do Białego zeszło się ok 1.5h tak powrót <godzinka choć ciężko jakoś szło -znów hipoglikemia. W Uhowie wpadłem na chwilkę do spożywczaka z treścią "Dzień dobry. To nie napad"(byłem w kominiarce ;D) i do domu. W domu mama mówi jedziemy po samochód. ;/ 'Polecielim' -kolejny diesel w domu tylko d4d i ruszanie z dwójki. Po rundzie po Łapach stwierdziłem że ciut to przy krótkie w porównaniu do Astry i gorzej opanować jazdę bokiem ;/ ale i pod kątem gór deczko lipa(sedan corolla e12)

na powrocie-rano było masakrycznie
Kategoria <50km, szosa


suche dane:
68.40 km 68.40 off-road
h AVG:
V-max:0.00 km/h
temp:-1.0
przewyższenia:332 m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: 1101 kcal
dosiadałem: zimówka

po donacji /oddaniu 450ml krwi

Wtorek, 19 lutego 2013 · dodano: 20.02.2013 | Komentarze 0

W walącym zewsząd śniegu trip o 6.30 na uczelnię, gdzie w pon wywiozłem ubrania etc żeby nie wozić zbędnych kg na plecach everyday. Ledwo dało się opuścić oblodzone Łapy już w Turośni babka małym fordem siedzi 3m od rzeczki 'pod poziomem drogi' -wyleciała z zakrętu. Służb żadnych nie nie było, ale babka wyszła z samochodu i dzwoniła więc pojechałem dalej. Zauważyłem, że im mniejszy samochód, tym bardziej spieszy się jego kierowcy. Do Białego jakoś dojechałem, ale k. ZOO zdjąłem okulary bo cale zarosiały na światłach. W między czasie pojechałem na Wysockiego do Polamelu po uszczelki do Reby -może wreszcie uszczelnię przesącz MC. Ledwo zdążyłem na wf -kasza na drodze, remont na Sienkiewicza ... Po wf oddałem 450ml krwi w rekordowym czasie 5.5min. Miałem obawy czy w ogóle przyjmą krew w której sesja wyssała wszystko, ale tak się odżywiałem siedząc w domu, że przybyło mi 2kg(no w sumie też korbiłem i ćwiczyłem, ale i coś przybyło ;/). Dr powiedziała, że wyniki OK ale odbiorę w piętek to sam ocenię.
Ok 19 wyjazd z Białego bez okularów (p/słoneczne polaroidy) ledwo widziałem -całą drogę jakby ktoś sypał piachem po gałach MASAKRA. Po donacji nie miałem takiej kondycji, ale jakoś się jechało. Żebym dopompował powietrza mógłbym zaliczyć dużo więcej uślizgów, a tak tylko 1 na lodzie w lesie. Łapy po powrocie nie oblodzone, a zasypane ;/
JAK TU ŻYĆ PANIE PREMIERZE ;p

(czasu nie podaję bo nie mierzyłem, dyst z googlemaps)
Kategoria <100km, szosa


suche dane:
56.00 km 0.00 off-road
02:12 h 25.45 AVG:
V-max:41.70 km/h
temp:-2.0
przewyższenia: m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: 1775 kcal
dosiadałem: Gazella

starcie z czarnuchem

Niedziela, 17 lutego 2013 · dodano: 17.02.2013 | Komentarze 4

W piątek 4h w samochodzie sprzedając miód na rynku, potem 4h w kanale pod Astrą wczoraj 4h za kółkiem -DOŚĆ! Po wizycie na tzw Krecie(dawna kopalnia kredy, staw ~1,5ha o max głębokości 16,5m)

gdzie nie dało się nawet korbić(jak to mawia Sebastian)

wyjazd w stronę Strumianki, gdzie miałem kontakt 1stopnia w asfaltem ;) Kiedy mam glebnąć mam 'efekt Martix'a' -czas się zatrzymuje, a ja mam chwilę na zastanowienie jak upaść, żeby było jak najmniej szkód... Jadąc znów za szybko po wyślizganym lodzie licząc na szczęście -jakie dopisuje mi codziennie na rowerowych spacerach z psem- jechałem jakieś 20km/h & i feel this is the end ;) Padłem na dłonie zbijając prawą nasadę kciuka, która w domu wygląda na 2x większą od lewej ;/ Podniosłem się, rower, podziękowałem Panu, że mogę kontynuować jazdę i pojechałem przed siebie tylną przerzutkę zmieniając lewą ręką ;p


przebudowa mostu na Narwii przez Baciutami

rozlana Narew
Średnia była by w okolicach 29km/h gdyby nie postoje wliczane do czasu jazdy(SportsTracker-GPS-ostatnio tir rozjechał mój licznik ;/) Musiałem też szybciej wracać, bo z 68% baterii zrobiło się 17% i z planowanych ~65 wyszło ile wyszło ;/

Trip udany, ale coraz więcej Białostockiej psiarni kręci się po Łapach że jadąc po chleb trzeba brać dokumenty!! ;x
BTW jutro powrót na uczelnię ;/ choć i tak mimo 3tyg 'wolnego' nie miałem czasu na pedałowanie ;(
Kategoria <50km, szosa


suche dane:
116.20 km 80.50 off-road
h AVG:
V-max:0.00 km/h
temp:
przewyższenia: m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: kcal
dosiadałem: zimówka

połowa miesiąca

Czwartek, 14 lutego 2013 · dodano: 14.02.2013 | Komentarze 0

Co dwutygodniowy wpis ze spacerów z psem, dojazdów do kościoła i zakupów na powrocie. W tych 2 tyg częściej latałem nad Narew...



(2 ostatnie z dziś rano)
nad rzeką 'chrochają' nie tylko dziki -coraz częściej wrzos orzą nocą quady ;D
Kategoria z psem


suche dane:
31.00 km 0.00 off-road
h AVG:
V-max:0.00 km/h
temp:0.0
przewyższenia:189 m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: kcal
dosiadałem: zimówka

WalęTynki -dzień tynkarza

Czwartek, 14 lutego 2013 · dodano: 14.02.2013 | Komentarze 2

Trip bez licznika a szkoda -bo byłaby interesująca średnia ~30km/h do wpisania. Wyjazd spowodowany zbyt obfitym obiadem ;/ Droga pretty cool tylko za lasami na polach lodowisko, ale na <2atm jakoś szło(balon RK zamienia się w jajo). W sumie na takim ciśnieniu latam codziennie z psem nad rzekę bo jeśli >2atm to albo przód pocina albo tył niesie
Kategoria <50km, szosa


suche dane:
109.40 km 30.00 off-road
h AVG:
V-max:0.00 km/h
temp:-1.0
przewyższenia:607 m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: kcal
dosiadałem: Gazella

zaufaj zmysłom -nie internetowej pogodzie

Wtorek, 12 lutego 2013 · dodano: 12.02.2013 | Komentarze 3

Planowana od dawna trasa wreszcie wypaliła -tzn znalazłem czas. Takie tripy można walić by codziennie -tylko weź i znajdź czas ;/ ...
Wyjazd z Łap w pełnym słońcu

ale pod górkę nie było już tak PRO

W Poświętnem ogarnąłem, że new.meteo.pl poleciało w kulki i żeby wracać z wiatrem trzeba będzie najpierw uderzyć na Bielsk a nie planowane Hodyszewo. Więc do cisnę Bielska pod wiatr. Przed Wyszkami stwierdziłem, że czas ogarnąć lód bo coś kiepsko się jedzie ;p




lód ogarnąłem patykiem, ale źle zapiąłem licznik i po ~2.5km powrót. Szkoda że nie było po co ;/

zeszmacony przez tira z drewnem BikeMate -a miałem go z 5lat ;/
Za lasem Augustowo -nie, nie Augustów ;P

i wjazd do Bielska Podlaskiego


za Bielskiem trasa na Zambrów, że można pociskać szosą

Zacząłem poszukiwanie przystanku PKS co by coś wszamać w promieniach palącego po czarnym 'uniformie' słońca -trafiło na Grabowiec. W międzyczasie w wiosce(50km/h max) wyprzedziła mnie psiarnia z jakąś 80tka na zegarze - dlaczego pospolity Kowalski ma przestrzegać skoro te szmaty stoją ponad prawem !?!? WhatTheFuck?!



cały ten szajs wiozłem ze sobą, ale na słońcu się rozpuścił
rozłożyłem bufet i do dzieła ;)

(patent na wciąż gorącą herbatę)

po szamie ośka na Brańsk



przed którym jakiś 1km wiatr odczuwalnie zaczął wspomagać. Niestety przed Biedronką odbicie na Hodyszewo i wiatr stał się boczny nie pomagając już do samego domu. W Hodyszewie pognił mnie pies podobny do czarnego retrivera -szkoda, że zabrakło 1cm od jego nosa(znaczy czułem jego nos, ale nie było to dla niego zbyt dotkliwe. Może to brzmi okrutnie ale gdy jedziesz rowerem jeszcze po śniegu i goni cię pies to SORY...
Za Hodyszewem zaczął się znów las...

który się skończył i nastały koleinki przed Poświętnem

Czas zaparzyć jebitnie mocną czaj i brać sie do biofizyki i prawa.
Nie prędko znów znajdę czas na taki dyst ;/
Był to największy dyst tej zimy (poprzedni chyba 62), a bolały mnie tylko płuca <godz po powrocie ;)
Pozostaje znaleźć licznik sigmy -najlepiej z pulsometrem, przewodowy- z 2 podstawkami w komplecie -doradzicie coś?

Kategoria <150km, szosa


suche dane:
52.80 km 52.80 off-road
01:59 h 26.62 AVG:
V-max:47.60 km/h
temp:1.0
przewyższenia:332 m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: 1101 kcal
dosiadałem: Gazella

współpracy nie odmówiły tylko hamulce ;/

Poniedziałek, 11 lutego 2013 · dodano: 11.02.2013 | Komentarze 4

Ośka do koleżki do Białego -zrobić projekt na Medycynę Katastrof. 2km o domu myśl by zawracać i brać astrę, ale że w niedzielę wyjeździłem cały bak nie miałem już ochoty na nią patrzeć -pomimo, że jest śnieg, a ręczne już sprawny ;p
3km od domu włączyłem tylną lampkę, bo walący się zewsząd, rozpuszczający się śnieg nie dawał wytchnienia. Cyngle parowały i ogólnie masakra. Dopingowały mnie tylko grymasy na ludzkich fejsach i pukanie się w głowę na mój widok ;D Z chorych nie można się śmiać -choć choroba oficjalnie jeszcze nie zdiagnozowana (cylkoza). Po lasach na profilowanych zakrętach zrywało przyczepność i jechałem z duszą na ramieniu ;) Powrót taki sam, choć wydawało się że bd w wiatrem to jednak nie był on zbyt przychylny. Jutro mam w planach dystans typu BIG ale jeśli dalszy db padało dłuższy wyjazd bd musiał znów poczekać(a czeka już od środy). Od połowy drogi do Białego jechałem bez tylnej skrzyni biegów(do dyspozycji tylko piątka). Na powrocie w Łapach przednia zmieniarka również odmówił współpracy -ciekawe dlaczego ;)



foto poniżej robione już w piwnicy, gdzie suszy się Gazela


foto poniżej robione za Księżynem (jakość marna bo 'foto z rąsi' w trybie makro)


BTW max speed na Wiejskiej
Kategoria <50km, szosa


suche dane:
52.10 km 26.00 off-road
01:52 h 27.91 AVG:
V-max:47.50 km/h
temp:0.0
przewyższenia:250 m
HR max: (%)
HR avg: (%)
tłuszczyk: 679 kcal
dosiadałem: Gazella

32km/h po lodzie -można?

Sobota, 9 lutego 2013 · dodano: 09.02.2013 | Komentarze 1

yes! -tylko trzeba upuścić z dętek. Z w/w prędkością po drodze ze zdjęć(Zawyki-Doktorce) później rywalizacja z wiatrem. Wycieczka miała na celu odwiedzenie gęsi Joli, którą mama dostała na imieniny jako żart od koleżanek. Przyzwyczailiśmy się do niej przez te kilka tyg tym bardziej że miała swoją osobowość -nie jak te z ferm chodzące mięso. Męczyła się u nas w altance -chcieliśmy oddać ją komuś kto nie ukręci jej łepetyny(tym bardziej, że kosztowała stówkę) i oddaliśmy do gospodarstwa agro w Zawykach, gdzie przyjaźni się z czarnym łabędziem. Na mój widok w kominiarce zasyczała -ale nic dziwnego bo ostatnio byłem jakoś w sierpniu. 1,5 mies po jej oddaniu odwiedziliśmy ją i chodziła za nami jak pies ;)
Kilka fotek z trasy Zawyki-Doktorce




po ostatnim zdjęciu las zrobił się jeszcze piękniejszy, ale po nim właśnie padł telefon ;/
Kategoria <50km, szosa